Projekt – Rodzina Zastępcza
Żeby było jasne, nie jestem totalnym przeciwnikiem rodzin zastępczych. Natomiast jestem przeciwnikiem schematu, w którym ciężarna suka odbierana jest od rodziny zastępczej i trzymana u hodowcy przez kilka następnych tygodni.
Na mojej stronie internetowej www.wlochata-pasja.com.pl wypowiadałam się na temat wpływu hormonów stresu na rozwijające się płody. Oddzielenie od właściciela jest zawsze stresujące dla suki niestety, chyba, że dom hodowcy byłby jej drugim domem. Co jest…..no niestety nierealne w schematach gdzie tych rodzin zastępczych jest dużo, a hodowca prowadzi normalne życie rodzinne. Nie oszukujmy się.
Niestety wpływ hormonów stresu na rozwijające się płody jest duży, a choroby wynikające z przebywania w takim środowisku prenatalnym mogą ujawniać się dopiero po latach.
Geny + środowisko + Odżywianie to święta trójca. Wystarczy, że jeden z tych elementów jest zaburzony, a chwilowo spadnie odporność psa i cały system zaczyna się sypać. Stąd niedaleka droga do różnych chorób, niejednokrotnie nieuleczalnych lub wymagających leczenia do końca życia.
A tu się wszystko zaczyna prawda? W życiu prenatalnym. Dlaczego więc nie możemy dać tym szczeniakom wszystkiego co najlepsze, na dobry start w życiu? To takie ważne, a już na początku zabieramy im coś tak istotnego.
Takie jest moje stanowisko. Z resztą jako Biegły Sądowy z zakresu dobrostanu zwierząt strzeliłabym sobie w kolano gdybym próbowała kogokolwiek przekonywać, że jest inaczej.
Na pewno będziemy mieć rodziny zastępcze dla naszych samców Australijskich Labradoodle. Póki co w rodzinie była jedna z naszych dziewczynek – Molly, ale jak wiecie szczenięta rodziły się tam i tam były wychowywane. Zawsze uczestniczyłam w porodzie i pomagałam w socjalizacji. Gdy szczenięta były na tyle duże, aby mogły opuścić rodzinę, przyjeżdżały do mnie na dalszą socjalizację.